Czy preparaty ziołowe wywołują lekomanię?
Banałem stało się stwierdzenie, że współczesne życie to ciągły stres. W związku z tym stale obserwujemy wzrost sprzedaży środków uspokajających i nasennych. Większość osób orientuje się, że te farmaceutyki są niebezpieczne, wywołują uzależnienie. Powoduje to, że szukają preparatów „bezpiecznych”, łatwo dostępnych, wydawanych bez recepty. Wydaje się, że „środki ziołowe” spełniają te kryteria. Tu wymienię kilka ziół, które mają działanie uspokajające, nasenne i przeciwlękowe: Chmiel zwyczajny(Humulus lupulus), Kozłek lekarski(Valeriana officinalis), Melisa lekarska(Melissa officinalis), Lawenda wąskolistna(Lavandula angustifolia), Męczennica cielista(Passiflora incarnata). Dla tematu artykułu nie bez znaczenia jest to, że niektóre preparaty z tych ziół sprzedawane są jako nalewki spirytusowe, zawierają do 70% etanolu.
Leczenie lekomanii jest szczególnie trudnym procesem, zaczyna się od dokładnej diagnozy pacjenta, pierwszy etap to tzw. detoksykacja czyli odstawianie środka, który tu trwa często bardzo długo, tygodnie, miesiące, lata. Przez cały okres terapii, prowadzone są oddziaływania psychoterapeutyczne, przyjmuje się, że program powinien trwać minimum 300 godzin, z przewagą zajęć grupowych. W między czasie pod stałą opieką psychiatry odbywa się leczenie schorzeń współistniejących, np: zaburzeń depresyjnych, lękowych, pierwotnych zaburzeń snu.
A teraz wracając do tematu. Czy preparaty ziołowe wywołują lekomanię czyli uzależnienie. Ostatnio na pewnym portalu medycznym przeczytałem opis ciekawego przypadku. Do szpitala psychiatrycznego została przywieziona 65-letnia kobieta, która w nocy błąkała się po ulicach miasta. Była zdezorientowana, nie potrafiła podać prawidłowej daty, nie orientowała się w miejscu i sytuacji, miała omamy wzrokowe, tzn. zwidywała postacie, zwierzęta i przedmioty. Obraz choroby bardzo przypominał majaczenie alkoholowe, brak było jednak drżenia i wzmożonej potliwości. Pogotowie, które przywiozło pacjentkę nie potrafiło podać obiektywnego wywiadu, nieznana była jej tożsamość. Wykonano badania dodatkowe(podstawowe analizy krwi, metody obrazowe mózgu), wyniki mieściły się w prawidłowych normach. Po dwóch dniach zgłosili się sąsiedzi pacjentki, uzupełnili wywiad, mieszka sama, nigdy nie widzieli jej pod wpływem alkoholu, nie obserwowali dotychczas: dziwacznych, niedorzecznych zachowań, była miłą, spokojną osobą, pozostającą zawsze w dobrym kontakcie, posiada wyższe wykształcenie, obecnie emerytka, z zawodu nauczycielka. Wdrożone leczenie przyniosło poprawę stanu psychicznego, w ciągu kilku dni objawy zaburzeń świadomości, omamy, pobudzenie ustąpiły.
Pacjentka wyjaśniła, że przez 15 lat z powodu zaburzeń snu przyjmowała lek nasenny, nigdy nie przekroczyła dawki jednej tabletki. Gdy dowiedziała się, że takie preparaty uzależniają, odstawiła go i zaczęła przyjmować środki ziołowe dostępne bez recepty. Przyjmowała różne preparaty, tabletki, nalewki, napary, wywary. Ostatnio głównie jeden(celowo pominę nazwę), zalecana dawka do trzech łyżek stołowych na dobę, szybko rosłą tolerancja, pacjentka spożywała nawet trzy szklanki na dzień. Do tego często inne środki w postaci tabletek. Nie pamiętała okoliczności poprzedzających przyjęcie i większość okresu psychozy również pokryła niepamięć. Prawdopodobnie nagle zaprzestała przyjmować ziołowe preparaty uspokajające.
Przykład ten jednoznacznie mówi, ze preparaty ziołowe o działaniu uspokajającym i nasennym mogą wywołać uzależnienie, lekomanię, podobnie jak leki.